Tatry. Znów wypadek na Rysach. Dziewczyna spadła z wysokości

red.
Kolejny wypadek turystyczny na Rysach w Tatrach. Dziewczyna spadła z wysokości z rejonu tzw. buli pod Rysami. Jest przytomna. Jednak ma uraz nogi, żeber i poobijaną głowę.

WIDEO: Krótki wywiad

- Do wypadku doszło w rejonie Buli pod Rysami. Spadła po twardym, zalodzonym stoku. Zatrzymała się nad Czarnym Stawem. Gdy dotarliśmy do niej, była przytomna. Jednak mocno poobijana. Ma uraz nogi, prawdopodobnie także złamane żebra i poobijaną głowę - mówi Grzegorz Bargiel, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Ze wstępnych informacji wynika, że dziewczyna była przygotowana do górskiej wycieczki - miała m.in. raki i czekan. Śmigłowiec zabrał ją do szpitala.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tatry. Znów wypadek na Rysach. Dziewczyna spadła z wysokości - Gazeta Krakowska

Komentarze 8

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
21 stycznia, 14:42, ja:

Formułka sprzętowa "była przygotowana do górskiej wycieczki - miała m.in. raki i czekan" powtarzająca się przy tych komunikatach niestety może wprowadzać w błąd. Posiadanie ww sprzętu jest tylko jednym elementem przygotowania. Czekan można kupić w decathlonie, ale nie umiejętność posługiwania się nim. Przyzna to każdy doświadczony górołaz. Myślę, że z dziennikarskiej odpowiedzialności mogłoby pojawiać się dokończenie tej formułki mówiące, że posiadanie sprzętu jest tak samo ważne, jak trening w jego obsłudze. Może kogoś to nakłoni do refleksji, że Rysy w zimie to nie podstawowy cel wycieczek, a raczej nagroda za trening w mniej fatalnych partiach Tatr. Warunki na Rysach teraz są trudne (lód), ale niezabójcze. Tzn. że doświadczona osoba bezpiecznie pójdzie i wróci. To już trzeci wypadek, w ciągu 1/2 tygodnia i to daje do myślenia.

21 stycznia, 19:39, Gość:

A ja uważam, że bardzo dobrze, że o tym piszą i myślę, że to był drogi sprzęt. Utarło się uważać, że sprzęt jest wyznacznikiem umiejętności. A jak ktoś spadł to zapewne miał klapki albo jak piszesz sprzęt z Decathlonu. Owszem trzeba ostrzegać przed złym sprzętem, ale najwięcej wypadków zimą o paradoksie mają osoby, które dużo wypraw mają za sobą. Nie jest też tak, że umiejętności wystarczają. To co piszesz "warunki są trudne, ale nie zabójcze" to bzdura, bo to nie warunki zabijają tylko nieuwaga, czasem pech a czasem to złe przygotowanie. Niestety poza sprzętem, treningiem i wiedzą po prostu zdarzają się wypadki i ulec im może każdy, nawet doświadczony taternik. Inny częsty błąd poza przesadną wiarą w swoje umiejętności, rozkojarzeniem, robieniem zdjęć jest presja towarzyszy, którzy prą do przodu. To najczęstsza przyczyna wypadków wśród par. Słowem wyższe góry tylko dla doświadczonych i z dobrym sprzętem, ale oni i tak mogą spaść bo to się zdarza nawet najlepszym.

Co do złego sprzętu. W decathlonie od ok 10lat za sprzęt wspinaczkowy/ alpinistyczne odpowiada firma simond z Chamonix, która już w XIX w wyposazala chętnych do wejścia na Blanca i inne szczyty. W 1950 pierwsze wejście na osmotysiecznik, czyli zdobycie annapurny przez Herzoga i Lachenala też było na dziabach, rakach i karabinkach od nich. Więc nie jest to firma jak quechua czy jakie tam jeszcze są, tylko firma z tradycją sięgającą początków alpinizmu.

I może dobrze, że decathlon zdecydował się na takie rozwiązanie w przypadku sprzętu, którego wytrzymałość i niezawodność nieraz decyduje o życiu wspinaczka czy turysty. I oczywiście, jak u petzla, bd, czy dmm, też trafiają się wadliwe partie, które są wycofywane, ale jest to norma wśród tych firm i tak istotnego dla życia sprzetu i trzeba śledzić komunikaty producentów.

E
Edek

Jedni giną w górach inni skaczą z dachu kamienicy ! Prosta sprawa każdy jest panem własnego losu!

G
Gość
21 stycznia, 14:42, ja:

Formułka sprzętowa "była przygotowana do górskiej wycieczki - miała m.in. raki i czekan" powtarzająca się przy tych komunikatach niestety może wprowadzać w błąd. Posiadanie ww sprzętu jest tylko jednym elementem przygotowania. Czekan można kupić w decathlonie, ale nie umiejętność posługiwania się nim. Przyzna to każdy doświadczony górołaz. Myślę, że z dziennikarskiej odpowiedzialności mogłoby pojawiać się dokończenie tej formułki mówiące, że posiadanie sprzętu jest tak samo ważne, jak trening w jego obsłudze. Może kogoś to nakłoni do refleksji, że Rysy w zimie to nie podstawowy cel wycieczek, a raczej nagroda za trening w mniej fatalnych partiach Tatr. Warunki na Rysach teraz są trudne (lód), ale niezabójcze. Tzn. że doświadczona osoba bezpiecznie pójdzie i wróci. To już trzeci wypadek, w ciągu 1/2 tygodnia i to daje do myślenia.

A ja uważam, że bardzo dobrze, że o tym piszą i myślę, że to był drogi sprzęt. Utarło się uważać, że sprzęt jest wyznacznikiem umiejętności. A jak ktoś spadł to zapewne miał klapki albo jak piszesz sprzęt z Decathlonu. Owszem trzeba ostrzegać przed złym sprzętem, ale najwięcej wypadków zimą o paradoksie mają osoby, które dużo wypraw mają za sobą. Nie jest też tak, że umiejętności wystarczają. To co piszesz "warunki są trudne, ale nie zabójcze" to bzdura, bo to nie warunki zabijają tylko nieuwaga, czasem pech a czasem to złe przygotowanie. Niestety poza sprzętem, treningiem i wiedzą po prostu zdarzają się wypadki i ulec im może każdy, nawet doświadczony taternik. Inny częsty błąd poza przesadną wiarą w swoje umiejętności, rozkojarzeniem, robieniem zdjęć jest presja towarzyszy, którzy prą do przodu. To najczęstsza przyczyna wypadków wśród par. Słowem wyższe góry tylko dla doświadczonych i z dobrym sprzętem, ale oni i tak mogą spaść bo to się zdarza nawet najlepszym.

a
asdf

co, rekordzik w bieganiu po górach sie nie udał? tyle młotów ostatnio wchodzi w góry, aby tylko nakręcić filmik na jutuba czy fejsa

J
Jak widzę...

Czyli co? Kolejny "taternik", który/-a postanowił "sprawdzić się" w górach - ale jakoś się nie sprawdził?

G
Gość
21 stycznia, 12:11, Tejzjasz:

Czy gimbusy z redakcji Gazety Krakowskiej znają znaczenie słowa fatalny?

A czy Ty znasz??

To jest język polski nie angielski

https://pl.wiktionary.org/wiki/fatalny

j
ja

Formułka sprzętowa "była przygotowana do górskiej wycieczki - miała m.in. raki i czekan" powtarzająca się przy tych komunikatach niestety może wprowadzać w błąd. Posiadanie ww sprzętu jest tylko jednym elementem przygotowania. Czekan można kupić w decathlonie, ale nie umiejętność posługiwania się nim. Przyzna to każdy doświadczony górołaz. Myślę, że z dziennikarskiej odpowiedzialności mogłoby pojawiać się dokończenie tej formułki mówiące, że posiadanie sprzętu jest tak samo ważne, jak trening w jego obsłudze. Może kogoś to nakłoni do refleksji, że Rysy w zimie to nie podstawowy cel wycieczek, a raczej nagroda za trening w mniej fatalnych partiach Tatr. Warunki na Rysach teraz są trudne (lód), ale niezabójcze. Tzn. że doświadczona osoba bezpiecznie pójdzie i wróci. To już trzeci wypadek, w ciągu 1/2 tygodnia i to daje do myślenia.

T
Tejzjasz

Czy gimbusy z redakcji Gazety Krakowskiej znają znaczenie słowa fatalny?

Wróć na i.pl Portal i.pl